Śledzę twórczość Natalii Zamilskiej niemal od samego początku. Polska scena techno nie wydała zbyt wielu ciekawych albumów. Tymczasem Zamilska doczekała się dystrybucji nowej płyty przez poważany na świecie label !K7, a jej muzykę serwował na falach BBC6 Music niejaki Iggy Pop. Okładka przypomina mi polską scenę punkową ub. wieku i nie bardzo mi się podoba. Pierwsze sekundy płyty też zapowiadają kierunek na pogo, ale po paru sekundach tempo zwalnia, a utwór podąża tropami Trans Global Underground. Jeśli „United Kingdom of Anxiety” ma coś wspólnego z rockiem, to raczej z ekstremalnym metalem, z racji producenta, który współpracował z Behemothem i gościnnym udziałem growlującego wokalisty zespołu Hostia. „Pachu” udziela się w utworze o znamiennym tytule „No Gods” wybranym zresztą na singiel. Numer „Better Off” odwołuje się do trip-hopu z czasów mrocznego Massive Attack. Wokalnie wzbogaca do Huskie. Jej głos wraca potem jeszcze w równie masywnych kawałkach jak „Odyssey” oraz „Shot In The Head”. Przyjemnie szybki i łamany jest kawałek „Choke”. Przy nim Haldor Grunberg, odpowiedzialny za miks, mógł pewnie cieszyć uszy chwilami rytmicznej młocki. Muzyka na tej płycie ma przestrzeń, klimat i mroczny urok. Dużo się tu dzieje. Artystka daje upust różnym swoim fascynacjom i inspiracjom. Bywa etnicznie (głównie azjatyckie akcenty), bywa strasznie i tajemniczo. Elektronika razi prądem, niebezpiecznie bzyczy i pomrukuje. Bity są wyraźne, głębokie, ale wprowadzają w przeróżne tempa i stany. Wśród gości słychać też w jednym kawałku Natalię Przybysz i bynajmniej nie jest to subtelna piosenka. Niewątpliwie „United Kingdom of Anxiety” to najciekawsze i najpełniejsze dzieło Natalii Zamilskiej. Odnajdą się przy niej zarówno fani Prodigy (choćby takie „Wasteland”), Trickiego, Buriala, a nawet Nine Inch Nails. Pomyślałem sobie, że Zamilska pasowałaby do puławskiego festiwalu Now Art. Może za rok? Ja byłbym zachwycony.