"Sierpień" - Paweł Sołtys

Wydawnictwo Czarne, 16 października 2024

Nowa proza Pawła Sołtysa pełna jest wspomnień i nostalgii. Autor chodzi lub jeździ miejską komunikacja po Warszawie, zagląda do budynków, przemierza ulice, zachodzi na piwo i wzdycha za minionym. Czasem rzuca ciekawostkami, jak choćby o tym, że do odlania głowy z pomnika Mickiewicza wykorzystano część stopu z pomnikowej głowy Goeringa, albo że E.T.A. Hoffman stworzył przy ulicy Freta „Dziadka do orzechów”. Pawel wielokrotnie staje się Pawełkiem, który spaceruje z Mamą za rękę, albo odwiedza z rodzicami swoją rodzinę z osobliwymi postaciami. Odkrywa przed nami ślady przeszłości, nieistniejących domów, sklepów i ulic. Czasem rozpisze się na kilka zdań o jakimś ptaku, czy psie. Czasem o wygrzebanej w antykwariacie książce za parę złotych. Wydobywa z historii postacie, o których mało kto słyszał – np. siostrę zakonną Katarzynę Krystynę Branicką i jej święte życie z przełomu XVII i XVIII wieku, albo artystę o przemawiającym do niego nazwisku - Stalony-Dobrzański. Czuć z tych stron smutek zmieszany z miłością do miejsc zaginionych, zniszczonych i zburzonych. Nawet do zezłomowanych tramwajów, do śladów posadzek na ulicy Wielkiej, którą przykrył Plac Defilad. Czasem ta Warszawa ma współczesny kształt, ale pozbawiony zachwytów jakimi obdarzane są pomniki i miejsca przeszłości. Taką wyjątkowa pamiątką po bolesnej stracie, jest urna z popiołami spalonych przez hitlerowców po upadku powstania warszawskiego zbiorów z biblioteki na Okólniku, które można zobaczyć w Pałacu Krasińskich. Jest oczywiście smutek po społeczności żydowskiej i miejscach, które ona zamieszkiwała. Dużo tu drobiazgów, szczegółów, uwydatnionych słówek. Strony mijają niespiesznie i swobodnie. Bez dramatyzmu i napiętych akcji. We wspomnieniach wszystko może wybrzmieć w kontrolowany sposób, nawet jeśli przywoływane przeżycia bywały co najmniej emocjonujące. Lubię prozę Pawła Sołtysa, dobrze mi z nią, a aż pięć lat musiałem czekać na te nowe strony.   

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×