Trzeci sezon serialu „Stamtąd” to zaciskanie pętli wokół bohaterów. Wszystko zmierza w złą stronę. Rozpaczliwe próby zrozumienia sytuacji, nie przynoszą ani korzyści, ani nadziei. Do miasteczka trafia w tym sezonie karetka pogotowia, którą przybywa ojciec Victora i wraca z nim Tabitha, która już wydostała się z przeklętej osady, ale jak się okazało na krótko. Wszyscy są rozczarowani, jak niewiele udało jej się zrobić w normalnym świecie, by ich uratować. Cieszy się tylko jej mąż i dzieci. Dość wzruszające jest spotkanie Victora z Ojcem. Niestety policjantka, która zjawia się wraz z nimi, postrzela jedną z mieszkanek. Szeryf nie tylko widzi po sobie postęp choroby, ale przede wszystkim traci grunt moralny. Złe istoty grają z nim, by wpędzić go w poczucie winy. Radosne oczekiwanie na narodziny dziecka przez jego synową, zamienia się w koszmar. Fatima czuje, że dzieje się z nią coś złego. Odczuwa niepohamowany głód do zepsutego jedzenia i ludzkiej krwi. Kolejne osoby zostają ogarnięte irracjonalna wiarą w ścieżkę zbawienia, która w realu prowadzi tylko do kolejnych problemów. Nawet Victor, który wie o tym miejscu najwięcej, traci poczucie misji. Lalka brzuchomówcy, którą odnajduje, nie daje oczekiwanych odpowiedzi. Ojciec Victora czuje się bezradny w nowych realiach i zagubiony emocjonalnie po latach rozłąki z synem. Kolejne osoby dostają się do innego wymiaru, wpadają w jakąś pętlę czasu, widzą postacie, których nie ma, ale które kiedyś tu przebywały. Istoty z lasu atakują w tym sezonie rzadko, ale ich pojawianie się jest wystarczająco przerażające. Kończą się zapasy, giną kolejni osadnicy, wciąż nie widać wytłumaczenia koszmaru, ani choćby cienia widoku na ucieczkę z pułapki. Choć szyfr związany z butelkowym drzewem, zostaje złamany, to przybliżenie się do prawdy, nie przynosi ratunku. Moja Żona twierdzi, że słabością tego serialu, jest brak przywiązania do bohaterów. Faktycznie jest ich tu chyba zbyt wielu i trudno z kimś związać się bardziej, ale właściwie każda z głównych osób jest wystarczająco charakterystyczna i zarysowana, by ją polubić. Twórcom udaje się też utrzymać zainteresowanie zagadką, nawet jeśli można nabrać przeświadczenia, że bardziej chodzi tu o nieustanne „gonienie króliczka”. Wzrasta zarazem poziom strachu – zwłaszcza w finałowym odcinku. Już wiadomo, że po to, by w napięciu oczekiwać na czwarty sezon.