„Cascade” to, sądząc z publikowanych recenzji, jedna z najważniejszych płyt z muzyką elektroniczną mijającego roku. Floating Points, za którym kryje się Sam Shepherd, to od dawna ulubieniec prasy muzycznej. Poprzedni album, zrealizowany ze zmarłym niedługo później saksofonistą Pharoahem Sandersem i Londyńską Orkiestrą Symfoniczną, to był eksperyment spoza sceny techno i muzyki klubowej. Tegoroczny album, to powrót do głównego nurtu realizowanego w barwach Ninja Tune. Poprzedni materiał nagrany dla tej wytwórni - „Crush”, ukazał się w 2019 roku. Niewątpliwie w nowym materiale czuć przede wszystkim parkietowy potencjał. Beat jest konkretny i szybki. Pomimo, że pierwsze dwie kompozycje trwają po więcej niż 7 minut, to trzeba podjąć przy nich ekstatyczne wyzwanie. „Vocoder” ma adnotację Club Mix (pierwotna wersja wyszła na singlu jeszcze w 2022 roku), z kolei „Key103” to wg portalu Pitchfork jedno z najlepszych nagrań 2024 – nie tylko w swojej klasie. „Birth4000” wcale nie ustępuje pola swoją taneczną dynamiką i wyrazistością i także wyszedł na singlu - jeszcze w ub. roku. Sam Shepherd sięga na tej płycie po całą gamę syntezatorów – od Yamahy, przez Rolanda po Korga. Na płycie pojawiają się też ciekawi goście. W „Fast Forward” – Dan Snaith znany jako Caribou, a w „Afflecks Palace” – perkusistka Warpaint – Stella Mozgawa. Numer ze Snaithem ma w sobie jakąś niemiecką, romantyczną duszę jakby wyssaną z Klausa Schulze. Z kolei kompozycja z udziałem Mozgawy otacza nas jakimiś kosmicznymi mgławicami. Nie brak tu również odniesień dalekowschodnich – choćby w „Ocotillo”, wydanym na ostatnim singlu. W zamykających dwóch nagraniach na płycie pojawia się japońska artystka mieszkająca w Nowym Yorku – Hiharu Utada z którą Sam nagrywał płytę rok wcześniej. Czuć na tej płycie siłę wyzwolenia, pierwiastek witalno-euforyczny. Floating Points to ambitny projekt, ale album „Cascade” wchodzi nie gorzej, niż tegoroczna płyta Caribou.