W grudniu pojawia się mnóstwo ciepłych, świątecznych filmów i komedii romantycznych. Pada w nich śnieg, świecą się lampki, ludzie kupują prezenty i krzątają się w kuchni. Tymczasem w angielskim serialu „Black Doves” w pierwszych minutach giną trzy osoby. Ktoś najwyraźniej zlecił ich zabójstwo. Jedną z ofiar jest kochanek żony wpływowego ministra, a zarazem tajnej agentki tytułowego ugrupowania. W tej roli oglądamy Keirę Knightley, która jako Helen Webb planuje odkryć prawdę i pomścić ukochanego. Czwartą ofiarą jest chiński ambasador, a na dodatek uprowadzona zostaje jego córka. To wystarczający powód do sporego zamieszania. Na pomoc Helen przybywa płatny zabójca Sam, który kilka lat wcześniej ją szkolił. Sam w tamtym czasie nie dokończył jednej roboty – oszczędził chłopca, którego starszych braci poczęstował kulkami z ołowiem. Naraził się tym samym pewnej wpływowej rodzinie, która w rewanżu o mało nie zabiła ukochanego Sama – niejakiego Michael’a. W tle mamy zatem miłość i uczuciowe dylematy, a na pierwszym planie efektowne rozrachunki i pojedynki. Zawsze mnie dziwi w takich filmach, że obdarzona delikatną urodą kobieta, w fizycznych pojedynkach ma siłę rosłego komandosa. Co innego, gdy taka Keira rozkochuje w sobie polityka, czy sprytnie balansuje pomiędzy rolą bezwzględnej mścicielki, czułej matki i uroczej pani domu. Podobnie ma się sprawa z Samem, który zawodowo pociąga za spust, lecz w sercu nosi spojrzenie niewinnych oczu swojego ukochanego. Intryga w tym serialu jest zgrabna i początkowo wszystko rozgrywa się niczym w filmach szpiegowskich. Są groźni Chińczycy, brytyjscy i amerykańscy agenci, paru ważnych polityków. Z czasem jednak zaczyna objawiać się w tym wszystkim rys lekko humorystyczny, który zabarwia rzecz zgodnie z brytyjskimi tradycjami filmów o Bondzie. Im bliżej finałowych rozstrzygnięć, tym częściej się uśmiechałem i tym bardziej pragnąłem pomyślnego zakończenia dla bohaterów pierwszo i drugoplanowych. W końcu jednak musimy pamiętać, że w salonach stoją już przybrane świąteczne drzewka i nikt nie chce rozróby zamiast rodzinnego rozpakowywania prezentów. Finał przynosi jednak kolejne ofiary, choć wydaje się, że można byłoby ograniczyć ten rozlew krwi. Wśród wielu pogodnych propozycji, ta na pewno odstaje nastrojem i formą, ale to w gruncie rzeczy jeden z plusów tego serialu.