Nie wiem, czemu zdziwiła mnie świetna frekwencja na filmie „Konklawe”? Wszak wydarzenia toczące się za zamkniętymi drzwiami podczas wyboru papieża, należą do intrygujących tajemnic, które chciałoby się jakoś podejrzeć. W ekranizacji powieści Richarda Harrisa dostajemy powagę, rytuały, ale też napięcie oraz intrygi. Ścierają się frakcje i poglądy – różne wizja kościoła, ale również odmienne charaktery moralne. Kościół rzymsko-katolicki stoi na rozdrożu. Może wykonać krok naprzód, lub krok wstecz. Może oprzeć się na opoce konserwatyzmu, lub stanąć wobec wyzwań związanych ze zmianami cywilizacyjno-kulturowymi. Śmierć poprzedniego papieża owiana jest pewną tajemnicą. Ojciec Święty nie był wolny od obaw o swoich potencjalnych następców. Chciał jakoś wpłynąć na własną sukcesję. Powierzył zatem zarządzanie konklawe człowiekowi stanowczemu, dociekliwemu, ale też z otwartym umysłem. Czas jest niespokojny. Rzymem, czy wręcz Watykanem wstrząsają zamachy terrorystyczne, o które podejrzewa się islamskich ekstremistów. Czy kościół powinien stanąć z nim do walki, czy nadstawić drugi policzek? W tym filmie bardziej chodzi jednak o walkę z osobistymi ambicjami. Posiadanie ich stanowi zagrożenie grzechem. Pozyskiwanie sojuszników, którzy oddadzą głosy na „właściwego” kandydata niesie za sobą mało szlachetne działania. Może nie jest to kościelne „House of Cards”, ale śmiało można mówić tu o rozgrywkach. Zarazem nad wydarzeniami czuwa jakby Opatrzność. W kluczowych momentach dochodzi do dramatycznej eksplozji, czy też mistycznego ruchu powietrza. Nie przypadkowo w obydwu tych momentach następuje wpuszczenie świeżego powietrza w zatęchła atmosferę wewnętrznych napięć i mini-spisków. Nie przypadkiem też w tym męskim świecie pojawia się głos kobiecy, który unaocznia potrzebę zmian. Nie tylko głos Siostry Agnes granej przez Isabellę Rossellini, ale też beztroskie odzywki młodych sióstr zakonnych, przynoszą nową perspektywę wydarzeń. Oczywiście od początku wiadomo po czyjej stronie jest sympatia i ku jakim zmianom skłania się Kardynał Lawrence grany przez Ralpha Fiennesa. Ale jak dokonać właściwego wyboru, jeśli uczucie pewności uznaje się za największe zagrożenie wiary? Ten film nie spełnia wszystkich oczekiwań, ale daje posmak wielkich dylematów, które chyba za rzadko stanowią nasz wewnętrzny świat refleksji.