„Live in Keele” – Can

Mute Records, 22 listopada 2024

„Live in Keele” – Can

W 1977 roku historia Can dobiegała pierwszy raz końca. Zespół praktycznie bez wokalisty, którego basista zamienił instrument na radiowe pokrętła, a płyty zaczęły zbierać coraz chłodniejsze recenzje, nie miał przed sobą przyszłości. Punk i disco zaczęły wypierać artystyczne poszukiwania i transowe eksperymenty. Jakkolwiek na jeden z koncertów Can wybrał się wówczas basista Sex Pistols Glen Matlock. Wydany w 1977 roku album „Saw Delight” nikogo nie usatysfakcjonował. Jeszcze poprzedni – „Flow Motion” przyniósł grupie nieoczekiwany przebój – „I Want More”. Koncert z Uniwersytetu Keele jest pamiątką ostatniej brytyjskiej trasy zespołu. Wykonali wówczas set oparty na tematach z ostatniej płyty. Nagrania brzmią jednak ciekawiej, niż w wersji studyjnej, czy na „Live In Aston” z tej samej trasy. Zespołowi udało się osiągnąć bliskość, która powiodła ich występ w stronę rytualnej celebracji rytmu. Wchodzimy w ten koncert jakby w trakcie. Jego faktyczny początek znalazła się na koncertowej kompilacji z boxu wydanego w 1999 roku: Music (Live 1971-1977). Pierwsza kompozycja trwa już na dobre i pędzi niczym pociąg pospieszny w obranym kierunku. Drugi fragment poprzedzają zabawy Czukaya z różnymi urządzeniami, do których z czasem nieśmiało dołącza Liebezeit na perkusji i Karoli na gitarze. Dopiero w piątej minucie odzywa się bas Rosko Gee i organy Schmidta. To generalnie najbardziej eksperymentalny, miejscami niemal medytacyjny fragment płyty. Muzycy wymijają się swoimi instrumentami, jakby unikając wspólnego grania. Dopiero pod koniec ich wkład staje się równoczesny. Fragment ten przechodzi płynnie w mocno zrytmizowaną kolejną część. To najszybszy fragment koncertu, z łatwo rozpoznawalnym motywem wplecionym już na samym początku. Przejście do kolejnej części znów jest płynne. Słychać tu delikatne nawiązanie do rytmu ze wspomnianego hitu „I Want More”. Pod koniec tej części nie brak dźwięków inspirujących dla późniejszych dokonań Sonic Youth. Ostatni – zdecydowanie najdłuższy fragment – stanowi kwintesencję stylu Can. Motorycznie, niespokojnie, z ozdobnymi ale nieprzesadnymi solówkami. Fani znów wychwycą tu znajome motywy z „Animal Waves”, ale to jedynie płynne nawiązania do kilku studyjnych kompozycji. Uważa się, że koncertowe nagrania zespołu z lat 1976-77 należą do najlepszych (pewnie także ze względu na technikę realizacyjną). Ta płyta z pewnością zadowoli każdego miłośnika niemieckiej legendy, a innych może co najmniej zafrapować.           

„Live in Keele” – Can
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×