"Świt Ameryki" - Peter Berg/Mark L. Smith

USA, 9 stycznia 2025

„Świt Ameryki” to serial z gatunku „bolesnych”. Lepiej nie przywiązywać się do ekranowych postaci i zawsze spodziewać się gorszej opcji w rozwoju wydarzeń. Połowa XIX wieku w Ameryce to czas klasycznego „dzikiego zachodu”. Niby jest Armia Stanów Zjednoczonych, ale jest też policja mormońska, są wolni Indianie i są właściciele fortów budowanych na szlakach. Każdy ma swoje cele, wartości i poczucie sprawiedliwości. Do tego dochodzą różni tzw. „wolni strzelcy” oraz „łowcy głów”. Co w tym świecie może począć samotna kobieta z ledwo nastoletnim synem, która ucieka przed wyrokiem za morderstwo? Ma wymyślony cel, pieniądze i odwagę, ale te są wątpliwymi atutami w takim stanie jak Utah. Udaje jej się dołączyć do grupy podróżnych, która zostaje jednak napadnięta przez zakapturzonych białych mężczyzn oraz Indian z plemienia Pajutów. To jest prawdziwa rzeź i pierwszy akord krwawych praw, jakie rządzą tym światem. Mormoni nie chcą mieć świadków tego barbarzyńskiego aktu. Oddział amerykańskiego wojska pragnie dociec prawdy, a kobieta z synem w ostatniej chwili uchodzi z życiem dzięki pomocy samotnego tropiciela – niejakiego Isaaca Reeda. Z jatki uszło też z życiem mormońskie małżeństwo. Ona trafiła w ręce Indian z plemienia Szoszonów, a on – ciężko ranny - dołączy do tropicieli kobiety z synem, którzy byli widziani w towarzystwie jeszcze jednej kobiety. Ranny mężczyzna nie wie, że kobieta ta nie jest jego żoną tylko młodą Indianka, która zbiegła ze swojej osady po zabiciu ojca-gwałciciela. Śledzimy zatem losy trójki uciekinierów prowadzonych przez tropiciela, śledztwo armii amerykańskiej, knowania Mormonów pod przywództwem ich gubernatora oraz losy rozdzielonego małżeństwa. Mamy też wycinek życia w forcie, którym rządzi ze swadą niejaki Jim Bridger. Ta historia nie jest na pewno romantyczna, choć jest w niej miejsce na miłość. Przede wszystkim jest tu surowo, brudno, zimno, dziko i krwawo. Im bardziej zwiążemy się z jakimś bohaterem, tym bardziej będzie nam ciężko oglądać jego losy. Okaleczenia, gwałty, samobójstwo, skalpowanie, ataki dzikich zwierząt, zdrady – to wszystko jest tu obecne. Natura jest bezwzględna. W tym wszystkim mamy paru sprawiedliwych, są też Szoszoni ze swoją godnością i mądrością. Gdzieś w tym całym okrucieństwie, można odnaleźć specyficzne piękno siły przetrwania. Żal też żegnać niektórych bohaterów. Mnie ten serial poruszył, choć momentami cierpła mi skóra i musiałem robić sobie przerwę w oglądaniu. Doba rzecz.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×