„Frog in Boiling Water” – DIIV

Fantasy, 24 maja 2024

„Frog in Boiling Water” – DIIV

Poznałem amerykański kwartet DIIV latem 2022 roku, gdy zagrali koncert na OFF Festival. Od razu mi się spodobali i w zasadzie czekałem aż nagrają coś nowego, by kupić sobie płytę. Czwarty album Nowojorczyków wyszedł pod koniec maja, ale dla wciąż niewielkiej wytwórni przez co z polskiej perspektywy nie był ani łatwy do kupienia, ani tani. Grupa pozycjonowana jako epigoni shoegaze’u (nawet na scenie było to widać – te włosy zasłaniające twarz, granie z pochyloną głową, albo wręcz tyłem do widowni). Wokal płynie wolno i spokojnie, a gitary grają gęsto i uczuciowo. Utwory mijają niespiesznie, podobnie jak wolno gotowana jest tytułowa żaba. Teksty nawiązują do frustracji związanej z postępującymi zmianami, które mało kogo chyba ruszają. Warto pamiętać też o osobistych uzależnieniach wokalisty (Zachary Cole Smith), które w przeszłości zagroziły już karierze grupy. W muzyce zawartej na „Frog in Boiling Water” dobrze się zatopić. Ona zresztą wciąga w swój świat spadających dźwięków. Melodie wyłaniają się miarowo i niezawodnie. Zespół wykroił zresztą połowę nowych nagrań na single. Mnie z nich najbardziej podobają się „Raining On Your Pillow”, tytułowy oraz – zwłaszcza - „Soul-net”. W zasadzie w tych najlepszych fragmentach moje myśli i skojarzenia biegną ku The Cure z czasów „Seventeen Seconds” i „Faith”, ale też do debiutu The Chameleons. Ten smutek, piękno i hipnotyczność. Świat się wokół rozlewa, choć wciąż tętni życiem. DIIV ma w swoich korzeniach także grunge, ale na nowej płycie jest go wyraźnie mniej. Jakby mocniejsze uderzenie mogło wyrwać żabę z poczucia ciepełka i popsuć eksperyment. Nigdy nie byłem wielkim fanem shoegaze’u, ale to co robi DIIV zwyczajnie mi się podoba. Ta muzyka ma duszę, wrażliwość i jest w niej coś przejmująco ładnego.     

„Frog in Boiling Water” – DIIV