Puławy nie są miastem, w którym można pójść sobie na koncert Bajzla. No bo kto kojarzy takiego artystę? Mało kto słyszał o Pogodno, nie mówiąc o Babu Król, w którym Bajzel grał z Budyniem. No ale przyszedł pierwszy dzień wiosny i przed dawnym budynkiem dworca PKS stanął jednak Piotr Piasecki z gitarą, paroma skrzynkami i głośnikiem. Stanął, zagrał i zaśpiewał. Po prostu wystąpił. Trochę pożartował, wypił piwo, zrzucił kurtkę, odświeżył się i wykonał zestaw starych i nowych piosenek. Bajzel nagrał już sześć solowych płyt, więc na uwagę zasługuje od dawna. Mnie spodobał się już kilkanaście lat temu, gdy śpiewał „Wsioryba”, „Miłośnij”, czy „Szparagi”. Na tym koncercie żadnego z tamtych kawałków nie usłyszałem. Najstarszą rzeczą, jaką znałem były tego dnia „Zabawki” z trzeciej płyty „Mała wulgaria” – zresztą nieco inaczej zaśpiewane. Z nut znanych pojawił się też przebój z ostatniej jak dotąd płyty Bajzla („Pararaj” 2022) „Już nie ma dzikich plaż”. Ten pamiętny song Ireny Santor w wersji Bajzla jest nieco inny, a jednak niesie niezawodnie. Artysta zaczął występ po angielsku i z werwą. Tak też skończył. Finałowe dwie piosenki podobały mi się w ogóle najbardziej. Ostatnią otworzył motyw z filmu "Stawka większa, niż życie". Po środku wybrzmiewały piosenki różne – „Szwedzki pop” daleki od Abby i tym podobnych, jakaś wersja piosenki Gumisiów (bynajmniej nie dla dzieci), numer o wagarach – dla młodzieży i jak najbardziej na czasie, jedna dość ładna – jak sam zapowiedział – piosenka nieco w rytmie reggae. Z osotatniej płyty był jeszcze "Przy tobie słońce", w którym artysta poprosił o wsparcie w gwizdaniu. Punkowo wybrzmiał kawałek w którym Bajzel „chciał kłamać”. Punkowy klimat pojawiał się zresztą co jakiś czas. Słowo daję, że dobrze się tego wszystkiego słuchało. Bajzel wie co to „One Man Show”, gardła nie żałuje, nie brak mu poczucia humoru, a posiadane przystawki zapewniają ciekawe efekty. Nawet kopniaki w porozwieszane maskotki przynosiły jakieś dodatkowe brzmienia. Dla zwolenników lo-fi rzecz naprawdę godna uwagi. Ale kto ceni lo-fi w Puławach? Paru znajomych przyszło, trochę młodzieży, można było kupić płyty (skorzystałem). To było naprawdę bardzo przyjemne i pogodne wydarzenie na początek wiosny. Szkoda, że zapewne jedno z ostatnich tego typu i w tym miejscu.