Angielski zespół The Horrors działa już 20 lat i wciąż czymś zaskakuje. Niczym w gatunku filmowym horror, który też ma różne oblicza. Grupa zaczynała punkowo-gotyckim stylem, potem przeszła w kierunku psychodelicznych zakrzywień dźwięku, które z czasem wyprostowała w shoegaze’owym, a także romantyczno-post-punkowym kierunku. Po nagraniu piątej płyty wykonali kolejny zwrot – po części z racji dwóch zmian w składzie, ale też nabrali bardziej elektronicznego sznytu, krzyżując styl Gary Numana z Clan of Xymox. „Night Life” wydany osiem lat po albumie „V” dojrzewał wraz z publikowanymi w ubiegłych latach EP’kach. Pod koniec ubiegłego roku wypuścili singiel „The Silence That Remains”, który owiewa atmosfera niesamowitości znamienna dla dawnych gwiazd 4AD. Numer bazuje jednak na sprawdzonych patentach – bas, klawisz, smutny wokal, mroczny nastrój, kobiecy głos w tle (należący do nowej członkini zespołu, grającej też na klawiszach). Otwierający album „Ariel” może się kojarzyć nawet z Depeche Mode i romantycznym synth-popem. Utwór ten jest drugim singlem promującym płytę. Wspomniane nagrania rozdziela „Silent Sister”, które zbudowane jest na pociętych elektronicznych podziałach. Wokal jest tu bardziej dynamiczny i dramatyczny – w tej mierze przypomina wspomnianego już Gary Numana. Ten klimat decyduje też o charakterze „Trial By Fire”, przy czym w tym kawałku łatwiej przypomnieć sobie o początkach grupy. Delikatniejszy wokal wraca w nastrojowym i spokojniejszym „The Feeling Is Gone”. Zaskakująco znów wypada – najdłuższy na płycie - „Lotus Eater”, który od pewnego momentu brzmi jak klubowy remiks. Dopiero końcówka płyty zaskakuje jakby mniej, bo z perspektywy stałego słuchacza The Horrors bez trudu przypisałbym im „More Than Life”, a nawet zatopione w pogłosach „When The Rhythm Breaks”. Świetne jest zamykające „L.A. Runaway”, które przypomina mi Clan of Xymox z czasów „Back Door” i „Louise”. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, nowa płyta Anglików będzie przyczynkiem to zabawy, wzruszeń i różnych sentymentów.