Serial „Biały Lotos” wyrobił sobie markę i kolejne sezony są już jakoś tam wyczekiwane. Dzięki tej renomie, przebrnąłem przez pierwsze odcinki cierpliwie, choć bawiłem się średnio. Co nowego można powiedzieć o bogatych ludziach wypoczywających w luksusowym resorcie? Zarazem wiadomo było od początku, że nadmuchiwany swobodnie balon, w końcu musi pęknąć. Mamy wszak trzy przyjaciółki po 40. które bardzo są sobie bliskie, ale wystarczy, że jedna z nich na chwilę zniknie, to dwie pozostałe wnet serdecznie komentują jej osobę. Jest także rodzina z trójką odchowanych dzieci, która pewnie dobrze by się bawiła, gdyby nie pewna nerwowość głowy rodziny, która właśnie na wakacjach dowiaduje się o poważnych tarapatach. Jest nierówna wiekiem para, w której dziewczyna jest otwarta i zaangażowana, a on cały czas kombinuje jak pomścić ojca. Jest również dwoje miejscowych pracowników – on cichy, wyznający buddyzm – ona urodziwa, rozważająca zaangażowanie pod warunkiem awansu kolegi. Jest wreszcie dwójka bohaterów z poprzedniego sezonu. Ona wie o nim coś, czego inni nie wiedzą, a on wie, że ona to wie. W tle Tajlandia, egzotyczna roślinność, małpy, buddyjscy mnisi, piękne morze, komfort i teoretycznie zero telefonów – maksymalny relaks. Jedni szukają odpoczynku, inni wakacyjnej przygody, jeszcze inni biją się z myślami lub planują odmienić swoje życie. Kolejne intrygi nie są zakrojone na kolosalną skalę, ale z każdym odcinkiem potencjalne kłopoty narastają. Wszystkie koleżanki dobrze się bawią, ale jedna jakby bardziej. Dwaj bracia też korzystają z możliwości, ale „życzliwość” jednego z nich staje się nadmiernie krępująca. Mężczyźnie, który chce pomścić ojca, trudno jest walczyć z własnymi demonami, choć jego dziewczyna od początku ma jakieś złe przeczucia. No i od samego początku wiadomo, że w pewnym momencie w ośrodku hotelowym padną strzały. Trzeci sezon „Białego Lotosu” wolno nabiera rumieńców, ale ostatecznie nie rozczarowuje. Specyficzny jest świat jego bohaterów, ale przez to jeszcze się nie znudził. Z drugiej strony większość z nas podobnie spędza przecież czas wypoczynku, tyle, że za mniejsze pieniądze.