„Bogini Partenope” – reż. Paolo Sorrentino

Włochy/Francja, 14 marca 2025

„Bogini Partenope” – reż. Paolo Sorrentino

Sorrentino kolejny raz składa hołd młodości, Neapolowi i nostalgicznej przeszłości. Szukając piękna i ukazując je w kontraście z jego brakiem, rozważa o jego sile i znaczeniu. W centrum wydarzeń jest młoda dziewczyna (Partenope), z bogatego domu, która chce budować siebie ponad urodą, jaką obdarzyła ją natura. Swobodnie odrzuca to co łatwe – zaloty bogatego mężczyzny, miłość młodego mężczyzny, wakacje za pieniądze rodziców. Lubi być kusicielką, ale pociągają ją też nieoczywiste wybory – zniszczony życiem i alkoholem pisarz, studia antropologiczne, złośliwy wykładowca. Na jej życiu zaciąży jednak rodzinna tragedia, po której nic już nie będzie takie samo. Mierzy się z poczuciem winy, ale też własną grzesznością. Tym bardziej zaczynają liczyć się w jej życiu rzeczy, które wymagają od niej przełamywania stereotypów. Chce być niezależna, rozwijać karierę naukową, ucieka przed miłością i macierzyństwem, zanurza się w zaułkach Neapolu skalanych biedą i mrokiem. Uczestniczy w przerażająco teatralnej scenie „fuzji” rodzinnej, w której miłość fizyczna młodych narzeczonych staje się przedmiotem niezdrowych podniet rodzinnej starszyzny. Obserwuje upadek domu rodzinnego, a marzenia ojca o posiadaniu wnuka uznaje za niedorzeczne. Gdy jednak zachodzi w ciążę, wiedziona fantazją i symboliką poczęcia i narodzin, odrzuca okazję na zmianę w swoim życiu. Jej uroda musi się wciąż konfrontować z jej zaprzeczeniem, czego kwintesencją jest najpierw zbliżenie z podstarzałym, zepsutym moralnie dostojnikiem kościelnym, a potem zobaczenie potwornie chorego syna rektora uczelni. Wcześniej poznaje też dwie podstarzałe gwiazdy, których uroda przyblakła (jedna musi nosić perukę, a druga skrywać twarz za maską). Dla młodej kobiety są to z jednej strony wyznaczniki, że nie warto budować przyszłości na tym, co przemija, a z drugiej strony gotowa jest akceptować fałsz, wynaturzenia i nieczystość. Sorrentino jest tragicznie rozdarty. Neapol i jego bogini Partenope są tak samo piękne, jak nieczyste. Nie potrafi nie tęsknić za pięknem i go nie adorować, a jednocześnie boli go to z racji przemijania. Gdy w ostatnich scenach widzimy bohaterkę przechodzącą na emeryturę i wracającą do porzuconego Neapolu, przełamaniem bólu i wspomnień jest dla niej feta kibiców Napoli po zdobyciu Mistrzostwa Włoch. To co intelektualne zostaje przykryte czystą dionizyjską radością. Wygrywa ludyczna impulsywność, a nie ćwiczone przez lata cięte riposty. Im widz jest starszy, tym mocniej wnika w niego ten film.    

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×