Czeski pisarz Ota Filip – z racji swoich niemieckich konotacji – nie był wydawany w Polsce przed 1989 rokiem. W Czechosłowacji też ukazała się raptem jedna jego powieść pod koniec lat 60. Potem Ota Filip trafił do więzienia jak „wróg Ludu”, a w 1974 wyemigrował do RFN i tam pisał już po niemiecku, choć nadal też po czesku. Największy sukces na Zachodzie przyniosła mu właśnie powieść „Cafe Slavia”, która oryginalnie ukazała się w języku niemieckim, choć jej akcja rozgrywa się w całości w Pradze. Bohaterem jest austriacki hrabia - Nikolaus Belecredos, który opowiada swoje losy z lat 1910-1968, jako bywalec m.in. tytułowej kawiarni nad Wełtawą. Wiele tu historycznych odniesień – od wizyty Lenina w Pradze w 1912 roku, po wkroczenie wojsk Układu Warszawskiego w 1968 roku. Hrabia przywdziewa od młodych lat Liczne maski, ukrywając się tym samym przed kolejnymi kochankami i konsekwencjami romansów. Gdy trzeba, pozuje też do propagandowych obrazów i plakatów. W tle mamy barwne życie szlachty, rewolucjonistów i anarchistów. O ile przodkowie głównego bohatera przypominają kolejne wersje Barona Munchausena, o tyle sam hrabia Belecredos jest przede wszystkim oportunistą, który nie dba ani o swój majątek, ani o dobre imię. Swoje dzieci zrodzone z przelotnych związków, lokuje po obcych ludziach, a nawet potrafi je zamienić, nie potrafiąc ich rozróżnić. Jego wiernym powiernikiem jest kelner Alois, który przez dekady pracuje w Cafe Slavia. Barwne losy ukazane w czasach kolejnych dziejowych przełomów, przypominają często tragikomedię. Powstanie Czechosłowacji po I wojnie światowej uszczupla majątek wielu praskich szlachciców austriackiego i niemieckiego pochodzenia. Część pałaców zostaje przejętych na ambasady obcych państw. Pałac głównego bohatera trafia do Chińczyków. Po drugiej wojnie światowej losy szlachty są jeszcze boleśniejsze. Hrabia pracuje wraz z innymi wrogami klasowymi przy budowie nowego praskiego mostu, a potem i tak trafia do więzienia. Jego burzliwe życie, pełne niemal baśniowych zdarzeń, staje się coraz bardziej ponure. Nawet Cafe Slavia traci swój blask i klasę. W tej powieści odbijają się niejako osobiste dramaty autora, który decyzją ojca w nazistowskich czasach zmienił czeską szkołę na niemiecką. W konsekwencji, już po wojnie trafił na przymusowe roboty a potem także do więzienia. Musiał zatem opuścić cudowną Pragę, której uroki opisuje w tej powieści. Mimo wszystko „Cafe Slavia” jest przede wszystkim wciągającą historią z pogranicza fantastyki Bułhakowa i czeskiej beztroski. To taki rodzaj kolorowej nostalgii, bez rozdzierających tonów.