„RMX” – Variete

Requiem Records, 3 stycznia 2025

„RMX” – Variete

Dwa razy sprawdzałem, czy mnie oczy nie mylą. Jak to - płyta z remiksamii Variete!? Jakiś DJ bierze na tapetę muzykę i teksty Grzegorza Kazimierczaka? Legenda zimnej fali z lat 80., twórcy jednego z najlepszych polskich nagrań tamtej dekady („I znowu ktoś przestawił kamienie”), muzycy poważni i poważani – oddają swoje dzieła w ręce innych!? Od razu mówię, że nie znałem nikogo z wykonawców, którzy znaleźli się na płycie „RMX”. Tymczasem album wydany przez Requiem Records to rzecz świetna i absolutnie wierna estetyce zespołu. Nikt tu nie sięgnął po najstarszy, bydgoski okres Variete. Jedyna nagranie z lat 90 to „Chcę wyjechać” pochodzące z „Wieczoru przy balustradzie” (1996). Oryginalnie był to mocno gitarowy numer – tu ma poetycką lekkość i dodany kobiecy głos Jolanty Kossakowskiej. Najwięcej reprezentantów znalazł tu album „Nie wiem” z 2017 roku – aż cztery, trzy pochodzą z płyty „Nowy materiał” (2005). Brakuje za to czegokolwiek z ostatniego wydawnictwa – „Dziki książę” sprzed czterech lat. Z singlowych nagrań znajdziemy tu jedynie „Polskę B”, która promowała „Piosenki kolonistów”.  Zestaw uzupełnia „Anioł” z nagranej w Nowym Jorku płyty „Zapach wyjścia”. Nowe opracowania nagrań Variete utrzymują wokale Kazimierczaka i główne linie melodyczne, za to aranżacje brzmią świeżo i odważnie. Artyści nie bali się ingerencji w struktury utworów. Zasadniczo utrzymali ich nieco transowy, swobodny niczym w jazzie charakter. Czasem dostajemy odrobinę więcej elektroniki, jak choćby w wersji „Anioła” przygotowanej przez kolektyw Rara. Ciekawie wybrzmiewa też „Ku czerwieni”, mocno pociągnięte psychodeliczną elektronika i samplowanymi bitami. Amerykański epizod zespołu oddaje tu Daniel Alvarez – młody muzyk z Florydy, zafascynowany polską zimną falą, który zabrał się tu za „Foliowe worki”. Dodał mu jednak więcej kosmicznego tła, niż ponurego chłodu. Część artystów sięgnęło po technikę dubową (np. Michał Pawłowski przerabiający „Dryf”). Death By Love to zespół z elementami rocka gotyckiego, ale „Pod dzikimi jabłoniami” bliższe jest późnego Bauhausu, niż Sisters of Mercy. Dziesięć nagrań, dziesięć nowych podejść do utworów Variete i ani jednej wpadki. Śmiem twierdzić, że to w ogóle jedna z najlepszych płyt w dyskografii zespołu.  

„RMX” – Variete
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×