Czy osiedlowy sklep całodobowy w Seulu może stać się nośnikiem fabularnym, niczym tokijska kawiarnia do przenoszenia w czasie? Wiem, że koreański bestseller Kim Ho-Yeona ma już swoją kontynuację dostępną w Polsce. W gruncie rzeczy tytułowy sklep w stolicy Korei – w odróżnieniu od małej kawiarenki wymyślonej przez Kawaguchi Toshikazu – jest w istocie najzwyklejszym sklepem. O jego wyjątkowości decydują ludzie, a w tym przypadku pewien sprzedawca o imieniu Dokko. Gdy cała historia się zaczyna, Dokko jest jednym z bezdomnych na dworcu kolejowym. W jego ręce wpada saszetka z portfelem pewnej starszej kobiety. Pomysł skontaktowania się z właścicielką, zmienia jego życie. Kobieta ujęta jego uczciwością oferuje mu coś więcej niż „znaleźne”. Siłą powieści Kim Ho-Yeona jest dobroć, która decyduje czasem o działaniach człowieka. Pomimo przeciwności losu, problemów i frustracji serdeczne podejście może w człowieku wiele zmienić. Bezdomny dostaje szansę na pracę, jedzenie i skromny kąt do spania. Musi rzucić alkohol i zadbać o siebie. Musi się też uczyć nowego życia. W przypadku Dokko problemem i zarazem zagadką jest amnezja dotycząca jego wcześniejszego życia, tego - jak i dlaczego został bezdomnym? W tej historii koncentrujemy się jednak przede wszystkim na relacjach międzyludzkich, na skutkach pewnych zachowań, słów i gestów. Dokko, pracując na nocnej zmianie, podchodzi do swoich klientów, jak wcześniej właścicielka sklepu do niego. Potrafi słuchać, wyrażać szczere opinie i czynić małe rzeczy, które potrafią zaskoczyć, a czasem wzruszyć. Losy poszczególnych osób w tej opowieści, jakoś się ze sobą łączą. W pewnym momencie łatwo się zorientować, że ten łańcuszek dobra nie może zostać przerwany. Pytaniem pozostaje jednak, czy bohater odzyska swoją tożsamość i co z tą odkrytą prawdą zrobi? Jakie zdarzenia doprowadziły go do traumatycznego przełomu? Tymczasem w rzeczywistości literackiej pojawia się pandemia koronawirusa. Życie toczy się bez cienia niezwykłości, a jednak postacie tej historii się zmieniają. W zasadzie nie czytam takich książek. Dobroć jest jakoś kiczowata i nie pociąga - choć kto nie lubi dobrych zakończeń? „Nietuzinkowy sklep całodobowy” daje proste recepty na życie. Nie pudruje rzeczywistości i nie opisuje żadnych heroicznych czynów. Milionowy nakład zawdzięcza prostym prawdom, których niepotrzebnie się chyba wstydzimy. Raz na jakiś czas warto się z czymś takim zmierzyć.