Festiwal "Inne Brzmienia" - Zamilska

Lublin, Błonia pod Zamkiem, 4 lipca 2025

Festiwal

Zamilska

Filigranowa artystka z mocno zmierzwioną fryzurą, stanęła na scenie za swoją aparaturą, mając za plecami wielki napis ZAMILSKA pisany jak na okładce ostatniej płyty. Od razu włączyła bezwzględny bit i w niezwykle skromnej oprawie świetlnej, zaczęła swój set. Mocne, miarowe rytmy, wzbogacała wschodnimi tłami, jakby wydobyte od tybetańskich mnichów, czy nagrane na perskich bazarach. W zasadzie cofnęliśmy się do czasu klimatu z pierwszych płyt „Untune” i „Undone”. Moim zdanie zabrzmiało np. „Duel 35” z debiutu. Sięgnęła też chyba raz po materiał z „Uncovered”, ale oczywiście głównie promowany był materiał z „United Kingdom of Anxiety”. Rozpoznałem dźwięki "Choke", "Phantom", "No Gods". Tłum poddał się prostym rytuałom. Trzeba powiedzieć, że frekwencja tego dnia była naprawdę dobra. Poszczególne numery nie wymagały wielu form reakcji. Bit walił często niczym młot, a warczące smagania prądem tworzyły ekstatyczne tło. Najciekawszym punktem koncertu wydał mi się utwór z mechanicznym nawoływaniem „Come Closer”. W przeciwieństwie do tego, co dało się usłyszeć na ubiegłorocznej płycie, muzyka była stosunkowo mało urozmaicona, no i nie było siłą rzeczy wokali. Światła operowały głównie w odcieniach czerwieni, ale też kontrastując światłem i mrokiem. Kto dał się ponieść wyzwoleniu tanecznemu, lub zastygł w hipnotycznej hibernacji, ten mógł skorzystać podwójnie. Ja czułem raczej fale cielesnej interakcji i bierności. Zamilska odtwarzała dźwięki w całkowitej ciszy. Pląsała czasem, gdy mogła oderwać się od aparatury. Na koniec objawiła swoją radosną i wdzięczną twarz, czyniąc dłońmi kształt serca. Zeszła ze sceny, tak jak weszła - bez słowa. Znając Zamilską z płyt, spodziewałem się bardziej urozmaiconego repertuaru. W piątek było mocne techno na zakończenie tygodnia pracy. Bez wielkiej finezji, z miarowym waleniem dźwiękiem do etnicznych pogłosów.

Festiwal
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×