Nie znam dokonań U.S. Girls na wyrywki, ale jak już coś mi wpadnie w ręce, to za każdym razem doceniam. Ostatnio grupa zaskoczyła mnie wdzięczną przeróbką niepięknej wszak piosenki The Birthday Party na składance jubileuszowej 4AD. Nowa płyta, także nagrana dla 4AD przynosi – jak wynika z naklejki promocyjnej - nadzwyczaj witalną muzykę. Nagrany w Nashville w ciągu zaledwie dziesięciu dni „Scratch It”, to przykład zespołowego grania, w którym talent do pisania piosenek Meg Remy, korzysta na sercu do grania towarzyszących jej muzyków. W sesji nagraniowej, ze znanych mi postaci, wziął udział basista Jack Lawrence (The Dead Weather, The Raconteurs), warto też wspomnieć o mistrzu harmonijki jakim jest Charlie McCoy, który grał z takimi legendami ja Elvis, Bob Dylan, czy Roy Orbison. Mnie do country nigdy nie było blisko, ale nowa płyta U.S. Girls tylko lekko zahacza o ten gatunek. Generalnie formuła stylistyczna jest dość luźna i szeroka. Pasja wykonawcza sprawia, że kupuję te nagrania bez względu na ich gatunkowy rodowód. Soul, gospel, country, disco – tu wszystko współistnieje i jakoś pasuje. Liczą się po prostu dobre piosenki, jak singlowy „Like James Said”, czy lekko ckliwe „Dear Patti”. Ładne jest też chociażby, wybrane do promocji „Bookends”, które przechodzi nieoczekiwanie pod koniec ósmej minuty w nośną, motoryczną kompozycję. Gitara z efektem wah wah dominuje w dość dynamicznym „No Fruit”. Wokal liderki mieści się gdzieś pomiędzy barwą głosu Dolly Parton i Patti Smith. Album „Scratch It” to dla mnie jako słuchacza ewidentne wyjście poza strefę muzycznych przyzwyczajeń, ale stosunkowo łatwo mi się tę granicę przekracza.