Opowieść o trudnych losach człowieka, który w wieku 70 lat zostaje migrantem w Anglii i po upokarzających procedurach spotyka człowieka, z którym łączy go wspólna historia z rodzimego kraju. Wspomnienia obydwu mężczyzn ukazują ich barwne życie ale też pewien wycinek współczesnej historii, w której upadają dawne porządki kolonialne w krajach Afryki, a w ich miejsce przychodzi chaos, kryzys, aresztowania i upadek wielu biznesów. Nie znaczy to, że życie pod obcym protektoratem było lepsze – ludzie nauczyli się po prostu pewnych reguł i do nich przystosowali. Sprytni kupcy wiedzieli jak zabezpieczyć swoje rodziny i zdobyte fortuny. Niepodległość niektórych z nich skazała na więzienia, innych na emigrację. Świat porzucony jest miejscem niczym ze wschodnich baśni. Pomimo kłótni, zdrad, chorób i nadzoru Brytyjczyków, łatwiej zaakceptować tamten świat od tego, który po nim nastąpił, jak też europejskie realia. Saleh mierzy się z procedurami azylowymi w Wielkiej Brytanii. Latif wspomina natomiast czasy edukacji w NRD, gdzie cierpiał biedę i przemarzał w swoich cienkich afrykańskich butach. W jego wspomnieniach jest miejsce na losy austriackiej rodziny, która doświadcza tzw. emigracji wewnętrznej, ukrywając przed socjalistycznymi władzami swoje burżuazyjne pochodzenie i kolonialne grzechy. Saleh z kolei ponad dziesięć lat spędza w więzieniach i obozach pracy, do których trafił całkiem niewinny. Po latach – już współcześnie – wspomnienia tych okrutnych lat są częścią swoistej spowiedzi przed Latifem. Poznajemy przy okazji smutne losy jego żony i córki, z myślą o których Saleh nie zdecydował się na wcześniejszy ratunek i odesłanie do Omanu. Proza Gurnaha jest barwna, wciągająca i poruszająca. Perspektywa jego bohaterów może nas – Europejczyków zawstydzać. Jednocześnie z tych historii wyłania się dramat niedomówień, zawiłych ludzkich losów, zdrad i rozczarowań. Łatwo dać się wciągnąć i oczarować tym opowieściom. To w nich bowiem kryje się największa siła tej prozy, poza aktualnym – postkolonialnym i migracyjnym przekazem.