Zmiana nazwy zespołu nie jest zjawiskiem częstym – zwłaszcza, gdy nagrywa się dla dużej wytwórni. Angielski duet Slaves związany przez kilka lat z Virgin, po wydaniu trzech płyt, uznał że nazwa przestała być adekwatna do tego kim są i jako Soft Play panowie zaczęli nagrywać dla BMG. Nowa nazwa jest jednak tak samo prowokacyjna, jak poprzednia. Gdy spojrzałem na zdjęcie promocyjne duetu ulokowałem ich styl w okolicach zespołów Erasure i Pet Shop Boys. Tymczasem śpiewający perkusista Isaac Holman oraz wtórujący mu wokalnie gitarzysta Laurence Vincent grają punk w czystej formie – szybko, ekspresyjnie i z zaangażowaniem. Kto widział ich występ na tegorocznym OFF Festival ten wie, że nie są to czcze słowa. Zespół wydał dotychczas jedną płytę pod nową nazwą, ale na koncertach sięga też po repertuar z czasów Slaves. W sumie niewiele się u nich muzycznie zmieniło. „Heavy Jelly” to wciąż zbiór szybkich, zadziornych piosenek – no, może poza wsamplowanym wstępem do „All Things” otwierającym płytę. Jest wiele surowo grających duetów, ale Soft Play jest wśród nich dość radykalny w przekazie. Żadnych bluesowych odniesień. Zdzieranie gardła i konkretna nawalanka. Nawet jeśli grają „Punk’s Dead” to by udowodnić, że jest właśnie na odwrót. Jazgot gitar i wypruwanie żył mają wciąż rację bytu. Dla wrodzonej perwersji zaprosili do nagrania tego kawałka Robbiego Williamsa. Czasem wydaje się, że w tym stylu wszystko już wymyślono i zagrano, ale w konfrontacji z takim Soft Play trudno chłopakom zarzucać wtórność, bo oni nie żartują. Grają i śpiewają na sto procent, bez umizgów. Czasem szybciej, czasem mocniej. Wokal Isaaca jest zawsze agresywny, ale nie przesadza z wrzaskiem. Laurence operuje przyjemniejszymi barwami. Kompozycje nie męczą, bo sporo w nich jednak wtrętów i pomysłowych zagrywek. Można spokojnie odróżnić jeden numer od drugiego. Z płyty pochodzą cztery single: wspomniany już „Punk’s Dead”, następujący zaraz po nim „Act Violently”, utrzymany w stylistyce industrialnego Motorhead „Mirror Muscles” i najbardziej zaskakujący na płycie „Everything and Nothing”, z dodatkowym kobiecym wokalem i partiami instrumentów smyczkowych. Nie bez wpływu na styl grupy była jego kolaboracja z hip-hopowym krzykaczem slowthai’em. Nagrali z nim numer jeszcze jako Slaves i wspólnie pojawili się na płycie Gorillaz. „Heavy Jelly” to szerokie spojrzenie na współczesny punk rock, w którym jest miejsce na szacunek dla klasyki, ale też puszczanie oka do innych gatunków. W kwietniu tego roku ukazała się rozszerzona wersja tej płyty, jako „Heavier Jelly”, ale nie zdecydowałem się zapłacić 100 zł za wersję CD.