Jehnny Beth nagrywając drugi solowy album równie dobrze mogła reaktywować swój pierwszy muzyczny projekt John & Jehn założony z partnerem życiowym Johnnym Hostile’m. Tak jak kilkanaście lat temu, nagrali „You Heartbreaker, You” we dwoje. Jehnny śpiewa, Johnn gra na wszystkim. Dla tych, którzy mają w pamięci poprzednia płytę Beth, nagraną z liderem Primal Scream -nowy album może być szokującym doświadczeniem. 28 minut post-punkowych rytmów łączących industrial z noisem, a nawet metalem. Zwarte, głośne granie. Trochę w stylu wczesnej PJ Harvey, trochę Nine Inch Nails, ale też choćby Deftones. Promocyjny singiel „Broken Rib” nie wpada w ucho, ale też na tle reszty materiału jest jednak nieco mniej intensywny. Najwięcej melodyki i kobiecości niesie ze sobą powolny „Out of My Reach”. Ale np. taki „High Resolution Sadness” jest już z piekła rodem. Mnie się ta płyta podoba. Nie udaje, że jest fajnie, że nie jesteśmy sfrustrowani, przestraszeni i źli. Znamienny niech będzie tytuł drugiego kawałka „No Good For People”. „Obsession” brzmi naprawdę jak kawałek z „The Downward Spiral”. Dużo tu brudnej elektroniki w tle. Oczywiście fani Savages będą usatysfakcjonowani tymi nagraniami, choć aranżacyjnie więcej tu dźwięków z syntezatorów, niż gitar. Za to gitara czasem operuje prawie jak w Killing Joke. Perkusja też bije dość mocno. Posłuchajcie takiego „Reality”. Naprawdę dziewięć średnio trzyminutowych kawałków to odpowiednia dawka na wyrażenie wkurzenia. Mnie ta płyta odpowiednio nasyca. Nie potrzebuję więcej. To też muzyka osobista, do wrzucenia na słuchawki. Do przeżycia krótkiego, konkretnego katharsis.