„Lato marnotrawnych” – Barbara Kingsolver

Wydawnictwo Filia, 16 lipca 2025

„Lato marnotrawnych” – Barbara Kingsolver

Jedna z wcześniejszych powieści autorki „Demona Copperheada” (oryginalnie wydana w 2000 roku), to przykład współczesnej, zaangażowanej literatury kobiecej. Trzy bohaterki mieszkające w zaciszu Apallachów realizują swój plan na życie, pomimo przeciwności losu, społecznie trudnego otoczenia i różnych presji kulturowych. Każda z nich reprezentuje inne pokolenie, ale podobny typ mentalny. To silne, wykształcone i świadome siebie kobiety. Jedna próbuje utrzymać farmę wbrew lokalnym tradycjom, druga będąc pracownicą parku narodowego chce chronić kojoty, niemal całkowicie wytępione przez myśliwych, trzecia z kolei ma sad jabłoni, który chroni przed środkami chemicznymi. Po drugiej stronie barykady są mężczyźni - ich bliscy, sąsiedzi, nieznajomi. Pomimo wątków natury seksualnej, dominujące są jednak relacje mentalne. Spory światopoglądowe, przeciwstawianie się miejscowym obyczajom i zasadom. Najmłodsza z nich nie chce uprawiać tytoniu, jak inni, bo tytoń szkodzi zdrowiu. Woli hodować kozy, którymi wszyscy w okolicy gardzą. Żyjąca na odludziu Deanna, zgłębia harmonię świata zwierząt, którą notorycznie zaburzają działania człowieka. Nawet jej nieoczekiwany kochanek, reprezentuje świat męskiej dominacji, będąc ślepym na odwieczne prawa przyrody. Wreszcie najstarsza w tym gronie właścicielka sadu, drażni wciąż poglądami swojego starszego sąsiada, który w Księdze Rodzaju widzi cały porządek świata, nie bacząc na realia. Dużo w tej prozie praw natury, wchodzenia w świat roślin, owadów i drapieżników. Bohaterki tej powieści – pomimo swojej stanowczości – potrafią wejść w świat lokalnej społeczności. Nie dystansują się od niego, raczej cierpliwie dają przykład, a czasem niosą pomoc. Ich ziemia należała przez lata do jednej rodziny, której potomkowie dziś wciąż się wspierają, ale też zabiegają o swoje prawa. Nie brak w tych historiach dramatów, uniesień i burzliwych scen, jednak dominacja kobiecego pierwiastka sprawia, że każda z tych opowieści zmierza do czegoś wartościowego i budującego. Nie mogę powiedzieć, by jakoś szczególnie porwała mnie ta proza. Na tle „Demona Copperheada” wręcz mnie rozczarowała. Doceniam jednak jej siłę i walory poznawcze. Często staję po stronie kobiet w sporach kulturowych, ale nie ma to jak męskie przygody. Tu jednak dominują uczucia i wrażenia oraz fascynujący świat przyrody

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×