Wydaje mi się, że album Rosalii - hiszpańskiej artystki – jest w tym roku najlepszą płytą pop na świecie. Tak przynajmniej wynika z publikowanych ostatnio podsumowań roku. Ja słyszałem wcześniej jej głos na płycie Jamesa Blake’a („Assume Form”) i kojarzyłem ją ze współpracy z The Weeknd. Kolaborowała też z Travisem Scottem i Arcą, a jako aktorka zagrała u samego Pedro Almadovara. Ja niestety nie bardzo lubię hiszpańskojęzyczny krąg muzyczny. Album „Lux” kupiłem z ciekawości, no i po zobaczeniu teledysku do singla „Berghain”, w którym udzielają się Bjork i Yves Tumor. Śledząc opis wydawnictwa odnalazłem jeszcze wkład w ten album Pharrella Williamsa, Charlotte Gainsbourg i Tobiasa Jesso Juniora. Ta płyta faktycznie ciekawie się zaczyna. Niebanalne elektroniczne podkłady, Londyńska Orkiestra Filharmoniczna i szkolony głos Rosalii, wychowanej na flamenco, mogą intrygować. Ciekawa jest już druga na płycie „Reliquia”. Jeszcze większe wrażenie odważnego łączenia tego co klasyczne i awangardowe słychać w czwartej z kolei kompozycji „Porcelana”. Biorąc pod uwagę, że pełen rozmachu singiel promocyjny okupuje pozycję szóstą, to naprawdę wejście w album jest intrygujące i obiecujące. „Berghain” zaczyna się od dynamicznych partii orkiestrowych i klasycznego chóru, po którym przychodzi partia Bjork, a na koniec zapętlony głos Tumora. Niestety z czasem mniej tu już tej odwagi aranżacyjnej, a coraz więcej hiszpańskiego popu i wspomnianego już flamenco. Drugi singiel z płyty „”La Perla” jest przyjemną piosenką z orkiestrowym podkładem. To połączenie jest niewątpliwie oryginalnym wyznacznikiem płyty, choć trochę pachnie Disneyem. Ja bym tę płytę chętnie skrócił o połowę. Wersja fizyczna płyty jest tymczasem o trzy utwory dłuższa, od streamingowej. To akurat ciekawy zabieg, ale mnie nie służy. Coraz mniej w dalszej części płyty elektroniki. Niezły jest w swym nowoczesnym podejściu „Novia Robot”. Utwór z udziałem Pharrella to uwspółcześnione flamenco z wstawką w języku ukraińskim, ale trwa niespełna 2 minuty. Ta muzyka jakoś mnie nie wciąga. Nie moja estetyka. Zatracona zostaje ta oryginalność zawarta w kilku pierwszych nagraniach. Obietnica czegoś niezwykłego, odmiennego, przeradza się w jakiś co najwyżej uszlachetniony pop, do którego ja nie mam ucha. Głos i pianino, głos i skrzypce – to w przypadku języka hiszpańskiego rzecz nie dla mnie. Czytając opinie o tej płycie spodziewałem się jednak czegoś więcej.